Badacze podzielili społeczeństwo na cztery grupy. Największą stanowią Konserwatyści energetyczni (27%) - przekonani, że Polska powinna bronić tradycyjnych źródeł i nie podporządkowywać się unijnym regulacjom. Tu często słyszymy argument: 'najpierw bezpieczeństwo, potem ekologia'.
Niewiele mniejszą grupą są Ekonarodowi (26%) - popierają transformację, ale wyłącznie na polskich warunkach. To swoisty kompromis: chcemy czystszej energii, ale nie chcemy, by decydowano o tym w Brukseli.
Pragmatycy rynkowi (21%) patrzą na proces bez ideologii - są otwarci na zmiany, ale tylko wtedy, gdy będą one opłacalne i wprowadzane stopniowo. To osoby, które pytają nie 'czy', lecz 'za ile' i 'w jakim tempie'.
I wreszcie Zieloni entuzjaści (26%), dla których transformacja to wartość sama w sobie: popierają OZE, unijną politykę klimatyczną i widzą w niej szansę na modernizację kraju.
Ten podział pokazuje, że Polska nie jest jednolita. Ale równie ważne jest to, co nas łączy.
Mimo różnic światopoglądowych, świadomość zagrożenia klimatycznego jest wysoka. W skali od 1 do 10, Polacy ocenili wagę problemu na 7,5 dla świata i 7,3 dla Polski. Nawet grupy sceptyczne - konserwatyści czy ekonarodowi - przyznają, że zmiana klimatu to realne wyzwanie. To sygnał, że spór toczy się nie o sam problem, ale o sposób jego rozwiązania.
Transformacja energetyczna to nie tylko technologia, ale i polityka. A tu na pierwszy plan wysuwa się pytanie o zaufanie. Rząd otrzymał średnią ocenę 2,7/5, podczas gdy samorządy 3,1/5. To subtelna, ale znacząca różnica: większą wiarę pokładamy w lokalnych władzach niż w centralnych instytucjach. To burmistrz, wójt czy rektor uczelni mają dziś większe szanse przekonać społeczność do inwestycji w farmę wiatrową czy fotowoltaikę niż minister w telewizyjnym studiu.
Ta różnica w zaufaniu nie jest bez znaczenia. To właśnie lokalny lider może złagodzić zjawisko NIMBY - 'not in my backyard'. Bo o ile deklaratywnie Polacy popierają OZE, o tyle gdy inwestycja ma stanąć tuż za płotem, pojawia się sprzeciw. Widać więc, że o sukcesie transformacji zdecyduje nie tylko technologia, lecz także umiejętność prowadzenia rozmowy z ludźmi tam, gdzie mieszkają.
Nie można też ignorować codziennych problemów. 28% Polaków doświadcza ubóstwa energetycznego, czyli trudności z ogrzaniem mieszkania. Najczęściej radzimy sobie, obniżając temperaturę w domu (78%) lub rezygnując z ogrzewania części pomieszczeń (60%). W takiej sytuacji trudno oczekiwać entuzjazmu dla kosztownych inwestycji w zielone technologie. Jeśli transformacja ma być akceptowana społecznie, musi iść w parze z realnym wsparciem dla tych, których na nią nie stać.
A jednak raport pokazuje też inną twarz Polaków: proaktywną i odpowiedzialną. 75% deklaruje codzienne oszczędzanie energii, 68% planuje lub już wymieniło piec na ekologiczny, a 35% właścicieli domów jednorodzinnych planuje w najbliższym roku inwestycje w efektywność energetyczną, od termomodernizacji po fotowoltaikę czy magazyny energii. To nie są abstrakcyjne deklaracje, ale realne działania, które krok po kroku przesuwają nas w stronę zielonej gospodarki.
Co więc wynika z tego obrazu? Polacy nie są przeciw transformacji, są wobec niej różni. Dzieli nas wizja przyszłości, tempo i źródła finansowania, ale łączy świadomość problemu i codzienne próby radzenia sobie z wyzwaniami. Kluczowe dla powodzenia będą trzy elementy:
- wiarygodność - a więc rola samorządów i lokalnych liderów,
- solidarność - czyli wsparcie dla osób dotkniętych ubóstwem energetycznym,
- konkret - jasne informacje o kosztach, rachunkach i efektach inwestycji.
Bez tego transformacja pozostanie abstrakcją, projektem tworzonym w gabinetach ministerialnych. Z tym - może stać się wspólnym przedsięwzięciem, które połączy konserwatystów, pragmatyków i entuzjastów w jednym kierunku.
Raport Barometr Społecznej Energii dla Transformacji nie daje jednoznacznych odpowiedzi. Pokazuje jednak, że energia społeczna już istnieje - w codziennych nawykach, w inwestycjach w domach jednorodzinnych, w rosnącym zaufaniu do lokalnych władz. Politycy centralni mogą spierać się o strategie, ale ostatecznie o powodzeniu transformacji zdecyduje to, czy uda się zaprosić do niej obywateli - nie tylko jako odbiorców, lecz także jako współtwórców.
Bo transformacja energetyczna to nie reaktor, turbina czy panel. To decyzja społeczna. I to właśnie w tej decyzji drzemie największa moc.
Pełen Raport do pobrania: Pobierz Raport
________
Eksperci podczas pierwszego seminarium pogłębiającego w ramach przygotowań do III Kongresu Energetyki Rozproszonej zmierzyli się z pytaniami dotyczącymi wyzwań i niejednoznacznych postaw wobec transformacji energetycznej. Tytuł wydarzenia – „Energetyczna przyszłość – dlaczego nie wiemy, co myśleć?” – dobrze oddaje złożoność zarówno technologicznych, jak i społecznych oraz psychologicznych aspektów tego procesu.
Pełną dyskusję na temat raportu i związanych z nim zagadnień można zobaczyć tutaj:https://www.youtube.com/watch?v=bYatMEKmBpY