18 listopada 2021 11:40 - Polska, KlastER
[Wywiad] Tadeusz Królczyk o rozwoju klastra energii w gminie Ochotnica Dolna

„Fotowoltaikę trzeba lepiej przemyśleć. Ona może być rozwiązaniem wielu problemów, ale może być też ich źródłem” – wskazuje w naszej rozmowie Tadeusz Królczyk, wójt gminy Ochotnica Dolna.

 

Malwina Mus-Frosik: W gminie Ochotnica Dolna od wielu lat powstaje wiele inicjatyw związanych z energetyką rozproszoną i realizowanych jest dużo inwestycji w tym zakresie. Proszę powiedzieć, jakie ma to przełożenie na codziennie życie mieszkańców oraz turystyczne przebywanie na terenie gminy. 

Tadeusz Królczyk: Efekty są bardzo zadowalające, fotowoltaika, czyli instalacje PV, są przez mieszkańców postrzegane niezwykle pozytywnie. Myślę, że jest co najmniej kilka powodów takiego stanu: wygoda, ponieważ instalacje są samoobsługowe, niskie koszty zaopatrzenia w energię poszczególnych domostw oraz ekologia. Mieszkańcy przyzwyczajają się do nowoczesnych metod. Sami poszukują optymalnych rozwiązań w obrębie instalacji fotowoltaicznych. W tej chwili rozpatrują już możliwość kogeneracji, połączenia instalacji fotowoltaicznych z pompami ciepła itp.

Najważniejszym ze wspomnianych czynników jest jednak wygoda użytkowania, to od tego wszystko się zaczęło. Gdy w 2015 roku przeprowadzaliśmy pilotaże, mieszkańcy doceniali przede wszystkim fakt, że instalacje są samoobsługowe, zatem nie ma konieczności pilnowania i rozpalania w piecu, żeby mieć ciepłą wodę (instalacje są u nas wykorzystywane przede wszystkim do podgrzewania ciepłej wody). 

MMF: Zmiany są inicjowane w równej mierze przez urzędników, co przez mieszkańców? Świadomość energetyczna konsumentów wzrasta?

TK: Pierwszy pilotaż został zrealizowany z inicjatywy radnych, którzy dowiedzieli się, że są jeszcze resztki środków w poprzedniej perspektywy budżetowej na odnawialne źródła energii. Od tego się zaczęło. Wtedy nie było dużego zainteresowania społecznego, w niektórych wioskach mieliśmy więcej instalacji PV do zaoferowania niż chętnych. Na początku ludzie zawsze są sceptyczni wobec nowoczesnych rozwiązań. Kiedy jednak spróbowali i okazało się, że to działa, zaczął się wielki nacisk ze strony mieszkańców (który trwa zresztą do dziś), żeby szukać podobnych rozwiązań. Mamy wiele instalacji, o których wiemy, a przecież mieszkańcy szukają różnych rozwiązań także indywidualnie i instalują je w ramach oferty prywatnych firm. Muszę więc powiedzieć, że świadomość energetyczna bardzo wzrosła, mieszkańcy się tym interesują, znają się na sprawach technicznych. Wiedzą również, że przy instalacji z 2016 roku zostały popełnione pewne błędy i teraz sami starają się tak wszystko zaprojektować, wymodelować, żeby uzyskać jak najlepszy efekt.

MMF: Mówimy: klimat, ekologia – to są idee niezwykle istotne, ale jednak dość abstrakcyjne. Chciałabym Pana spytać o wymierne korzyści, efekty materialne: czy transformacja energetyczna w gminie Ochotnica Dolna się opłaca, jaki jest jej bilans?

TK: To trudne pytanie. Jeśli spojrzeć z perspektywy konkretnego mieszkańca, to bilans jest korzystny, to się opłaca: jest wygodnie, obniżają się rachunki za prąd. I ta perspektywa – indywidualnej osoby i poszczególnych domostw – jest najistotniejsza dla mnie jako samorządowca. Natomiast w tej chwili jesteśmy w trakcie analizowania, jak to wygląda w skali makro, z perspektywy całego klastra ochotnickiego. Nasza wstępna konstatacja jest taka, że bardzo dużo energii wyprodukowanej lokalnie jest marnowane, bo sieci nie są w stanie jej przyjąć, a gospodarstwa domowe zużyć. Nie ma magazynów energii, a niestety w większości naszych instalacji zostały zastosowane inwertery jednofazowe. One powodują ogromny problem dla lokalnego OSD, który ponosi z tego tytułu spore straty. Dlatego projektujemy rozwiązania techniczne, aby wykorzystać potencjał produkcyjny i nie zaszkodzić przy tym sieci. Jest jeszcze trzecia perspektywa, globalna: pytanie o bilans ogólny, z uwzględnieniem wydatków na wytwarzanie paneli fotowoltaicznych, później ich utylizację, i wszystkich kosztów pochodnych. Nie będę o tym szczegółowo mówić, bo to jest sprawa dla naukowców, aby dokonać bilansu i wskazać elementy procesu, które wymagają poprawy.

Natomiast z perspektywy indywidualnej szalenie istotne jest to, że ludzie dostrzegli potencjał w nowoczesnych rozwiązaniach. To trochę jak bankowość internetowa – Polacy potrzebowali czasu, by otworzyć się na te rozwiązania, przekonać się, że są bezpieczne. Teraz okazuje się, że jesteśmy w tej dziedzinie liderem na świecie. Chciałbym, żeby to samo dotyczyło kiedyś energetyki rozproszonej. A są ku temu podstawy, jeśli zobaczyć, co dzieje się w Ochotnicy, gdzie aprobata dla nowoczesnych rozwiązań jest nieprawdopodobnie rozwinięta. 

MMF: Jakie założenia ma Urząd Gminy w perspektywie długofalowej? Jakich efektów dzisiejszych działań spodziewają się Państwo za dziesięć czy kilkanaście lat?

TK: Na to pytanie jest mi stosunkowo łatwo odpowiedzieć, ponieważ w tej chwili praca klastra jest ukierunkowana właśnie na szukanie i przygotowywanie rozwiązań na przyszłość. Mamy kilka głównych celów: zmniejszenie zużycia energii; bilansowanie energii, czyli minimalne pozyskiwanie jej z zewnątrz i optymalne gospodarowanie energią, którą posiadamy; w końcu wprowadzenie rozwiązań wygodnych i zarazem proekologicznych, neutralnych dla środowiska. Które z tych celów uda nam się zrealizować? Moim zdaniem osiągniemy niezależność energetyczną w ciągu 10–15 lat. Zmniejszymy też do niezbędnego minimum emisję, jeśli chodzi o gospodarstwa i zakłady pracy na terenie gminy. Wiele oczywiście zależy od tego, czy będą programy rządowe i unijne, które umożliwią nam zwiększenie zagęszczenia instalacji fotowoltaicznych i łączenie ich z pompami ciepła, tudzież z innymi rozwiązaniami kogeneracyjnymi. W każdym razie chcielibyśmy i będziemy się starać o to, żeby w Ochotnicy został zrealizowany pilotaż w tym zakresie, bo jesteśmy jedynym klastrem producenckim w Polsce. Klaster potrzebuje również stabilnych źródeł energii, dlatego zamierzamy zbudować elektrownię wodną. Mamy też do przetestowania kilka innych rozwiązań. Chcemy produkować energię elektryczną z biogazu, czyli stworzyć gazowe magazyny energii. Docelowo zamierzamy opracować instalacje, które wytwarzałyby wodór w momencie występowania nadwyżek energii, podczas tzw. picków, a także prąd z wodoru przy niedoborach energii ze słońca. Synteza wodoru przy użyciu energii elektrycznej jest zeroemisyjna. Oczywiście ta technologia jeszcze nie została dopracowana, ale jest wiele start-upów w Izraelu, Niemczech, Japonii, Australii, które bardzo intensywnie pracują nad jej doskonaleniem – perspektywa 15 lat jest długa i jestem pewien, że tyle czasu wystarczy, aby opracować efektywną metodę syntezy wodoru.

MMF: Trzymamy kciuki, żeby to wszystko się udało. Zarysowaliśmy perspektywę przyszłościową, a teraz chciałabym zachęcić do spojrzenia w tył. Proszę opowiedzieć o drodze, jaką przeszła gmina w zakresie rozwoju inicjatyw energetycznych, od kiedy objął Pan tutaj władzę. Jak wyglądała sytuacja w punkcie wyjścia, a jak wygląda dzisiaj?

TK: To zależy, czy pyta Pani o całą ewolucję, która się dokonała, czy o prowadzenie poszczególnych etapów realizacji inwestycji, czy też o to, w jaki sposób zmiany wpływają na zużycie energii itd. 

MMF: Na początek proszę opowiedzieć o ostatnim z wymienionych aspektów.

TK: Akurat o tym opowiedzieć jest najtrudniej, bo musiałbym sięgnąć po twarde dane. Mogę natomiast zwrócić uwagę na pewien problem. Otóż nominalnie produkujemy więcej energii, niż zużywamy. Instalacje fotowoltaiczne mają ten minus, że produkują tylko w godzinach, kiedy ekspozycja słoneczna jest bardzo duża. To są niestabilne źródła energii. Nasz kłopot polega na tym, że większość (niemal całość) z instalacji, które zostały założone w 2016 roku, ma inwertery jednofazowe. W konsekwencji mocno obciążamy jedną fazę i robimy wielki problem lokalnemu OSD (Tauronowi). Kłopoty mają także nasi mieszkańcy – w czasie dużej ekspozycji słonecznej większość z nich wcześnie rano dostaje komunikat, że sieć nie przyjmuje już energii elektrycznej. To poważny problem. Zamierzamy usunąć ten błąd w systemie przez modernizację instalacji. Kiedy to zrobimy, bilans energetyczny będzie z pewnością znacznie lepszy. Jeśli przy tym można byłoby rozliczać większe pakiety energii, to kto wie, czy nie będziemy wówczas bliscy samowystarczalności energetycznej. 

MMF: A jak to wygląda w kontekście inwestycji: jakie przedsięwzięcia były realizowane zanim objął Pan urząd, a jakie są rozwijane teraz?

TK: W 2015 r. został zrealizowany pilotaż 120 instalacji fotowoltaicznych, które wówczas miały na celu tylko podgrzewanie wody. Pilotaż, o który wnioskowali radni, spowodował, że mieszkańcy nie tylko byli gotowi na nowe rozwiązania, ale wręcz oczekiwali zwiększenia instalacji. W konsekwencji w 2016 r., zainstalowano 726 instalacji, które były skonstruowane już w taki sposób, że główna część energii szła na podgrzewanie wody, ale istniała dodatkowa opcja sprzedaży prądu do sieci. Kłopot polega na tym, że technicznie zostały tam zastosowane inwertery jednofazowe, które okazały się w swojej masie złym rozwiązaniem, ponieważ zbyt obciążają jedną fazę i sieć nie jest w stanie przyjmować prądu. W tej kadencji stworzyliśmy zespół składający się ze specjalistów, żeby przeanalizować sytuację z punktu widzenia rozwiązań technicznych. Zastanawiamy się, jakie rozwiązania należy podjąć, aby zmodernizować to, co już mamy, oraz zmierzać do celu, którym jest niezależność energetyczna. Na tej podstawie opracowaliśmy kilka rozwiązań, kilka możliwych układów pozwalających magazynować energię. Cały problem polega na tym, że te niestabilne źródła, czyli instalacje fotowoltaiczne, w pewnych momentach produkują ogromne ilości energii, której sieć nie chce przyjąć. Skupiliśmy się przede wszystkim na opracowaniu optymalizacji instalacji wytwarzających prąd oraz poszukiwaniu różnych form magazynowania energii, od magazynów tradycyjnych, czyli baterii/akumulatorów, po magazyny gazowe. Rozpatrujemy również możliwość zagospodarowania nadwyżek energii do produkcji wodoru. Kolejnym etapem, w którym właśnie jesteśmy, jest zaprojektowanie tego wszystkiego. Tworzymy koncepcję, dokonujemy dokładnych obliczeń, również pod kątem tworzenia spółdzielni. 

Jest jeszcze kolejny istotny aspekt, mianowicie instalacje w naszej gminie są naprawdę rozproszone. Na każdym dachu jest osobna instalacja, administrowanie tym systemem to ogromne wyzwanie. Za chwilę ta odpowiedzialność spadnie na mieszkańców, bo oni przejmą instalacje na własność. W gminie Ochotnica Dolna dążymy do modelu, żeby współdzielić pewne przestrzenie w terenie lub na dachach budynków, żeby tworzyć większe instalacje, które zaopatrzą kilka lub kilkanaście gospodarstw. Czyli chodzi o stworzenie pewnego rodzaju spółdzielni albo tzw. wirtualnego prosumenta. W tym kierunku idą nasze rozwiązania, aby zorganizować model, który zająłby się bilansowaniem energii, a jednocześnie byłby łatwy do administrowania. Kolejnym elementem jest stworzenie narzędzia informatycznego do analizy tego, co dzieje się w klastrze.

Istnieją bardzo interesujące rozwiązania informatyczne, np. pozwalające monitorować działanie paneli fotowoltaicznych. Warto wiedzieć, że jeden źle działający panel może obniżać parametry całej instalacji. Kluczem do sukcesu i osiągniecia efektu ekologicznego będzie szybka optymalizacja procesu produkcji i zużycia energii. Dlatego wspólnie z Akademią Górniczo-Hutniczą i firmą Atende testujemy w Ochotnicy oprogramowanie stworzone przez Atende do zarządzania procesem produkcji i zużywania energii w instalacjach PV. 

Wyzwań jest dużo również dlatego, że w moim odczuciu fotowoltaika w Polsce została puszczona na żywioł. To nie jest dobry stan. U nas za mało słucha się naukowców. Uważam, że dystrybutorzy energii powinni wspólnie ze środowiskami naukowymi stworzyć katalog dobrych praktyk, czyli listę spraw do wykonania i przemyślenia dla tych, którzy zamierzają inwestować w instalacje fotowoltaiczne. Sam mogę podpowiedzieć, że bardzo ważny jest projekt techniczny instalacji. Istotne jest również, aby odpowiednio wcześnie, przed instalacją, testować, czy panele fotowoltaiczne mają odpowiednie parametry. W tym względzie panuje duża swoboda, a to, że jedno jest podobne do drugiego wizualnie, nie oznacza, że ma takie same parametry. 

Fotowoltaikę trzeba lepiej przemyśleć. Ona może być rozwiązaniem wielu problemów, ale może być też ich źródłem. A system energetyczny jest systemem. To tak jak z murem – nie można bez konsekwencji wyciągać lub dokładać do niego cegieł. To muszą być przemyślane posunięcia, żeby system się nie zawalił.

MMF: Opowiedział Pan o problemach w aspekcie technicznym, a czy są też problemy innego rodzaju, np. społeczne?

TK: Rzeczywiście kwestie techniczne (możliwość konfigurowania instalacji oraz narzędzia informatyczne do zarządzania) są niezwykle ważne, ale nie jedyne. Wiele problemów wynika z faktu, że klaster składa się z różnych elementów, które muszą ze sobą współgrać, czyli muszą być dobrze dopasowane. 

Bardzo ważny jest również aspekt społeczny, co było podkreślane również na ostatniej konferencji, w której brałem udział. Polacy nie mają zaufania do siebie, wątpią w stabilność prawa i warunków, w oparciu o które dokonują inwestycji (mimo że samorządy cieszą się akurat dużym zaufaniem). To będzie źródło poważnych problemów w momencie, gdy będziemy szukali dobrych rozwiązań dotyczących czy to spółdzielni energetycznych, czy współdzielenia pewnych powierzchni, czy prosumenta wirtualnego. Największym wyzwaniem będzie przekonanie mieszkańców, czyli odbiorców finalnych, że nie będą pokrzywdzeni, że dystrybucja będzie sprawiedliwa, a warunki, na których wejdą w dany program, będą stabilne. Andrzej Jurkiewicz, ekspert związany z naszym ochotnickim klastrem, stworzył projekt nowej taryfy elektroprosumenckiej regulującej relacje między prosumentem a OSD. Takie projekty powinny być dyskutowane i wdrażane.

Osobna sprawa to ograniczenia prawne. Zawsze, gdy jestem w kontakcie z politykami, namawiam, żeby tworzyli stabilne i jednoznaczne otoczenie legislacyjne. Do dziś nie sprecyzowano, na jakiej podstawie i w jaki sposób mają funkcjonować klastry. Na szczęście to ma się zmienić w bliskiej perspektywie. Zanim zostałem wójtem, byłem przedsiębiorcą i wiem, że bez stabilnego otoczenia prawnego nie można realizować dalekosiężnych projektów inwestycyjnych, bo są zbyt ryzykowne. Kolejnym bardzo poważnym tematem jest kwestia ubóstwa, czy nawet wykluczenia energetycznego. Obecny mechanizm nie jest doskonały. Bogaci będą jeszcze bogatsi, bo mogą zainwestować posiadany kapitał w instalacje fotowoltaiczne, żeby mieć tanią energię elektryczną. A biedniejsi będą musieli korzystać z konwencjonalnych rozwiązań, które będą coraz droższe, co zresztą już widać. W tym tkwi kłopot. Programy rządowe i unijne muszą przeciwdziałać ubóstwu energetycznemu.

Podsumowując, uważam, że najważniejsze jest tworzenie przemyślanych rozwiązań, które nie będą szkodziły systemowi energetycznemu. Potrzebna jest przyspieszona ewolucja systemu energetycznego, ale nie rewolucja powodująca spontaniczny rozwój OZE, z nadzieją że „niewidzialna ręka energii” wszystko ureguluje. Myślę głównie o przestrzeni współpracy dystrybutorów i właścicieli instalacji fotowoltaicznych. Potrzebna jest nowa taryfa elektroprosumencka regulująca relacje między prosumentem a OSD. System musi być zrównoważony – sprawiedliwy dla prosumentów i bezpieczny dla OSD. To jest kluczowe, ponieważ jeśli nie zrównoważymy tych relacji, to za chwilę dystrybutorzy, żeby ograniczyć możliwość zakładania instalacji OZE, będą zabiegali u polityków o zmianę prawa, czyli tak naprawdę o zahamowanie rozwoju energetyki rozproszonej. Zarazem energetyka rozproszona nie może zachowywać się egoistycznie, ponieważ jest częścią systemu, i dopóki nie wymyśli się rozwiązań stuprocentowo off-gridowych, to trzeba się pogodzić z tym, że musi być zawarty jakiś kompromis, również dla własnego bezpieczeństwa energetycznego osób posiadających instalację OZE. Trzeba działać w porozumieniu i wspólnie wypracowywać rozwiązania synergetyczne. Tego efektu nie da się uzyskać poprzez zabieranie komuś energii albo przestrzeni rozwoju. Do tego trzeba wykorzystywać jeszcze nieodkryte potencjały.
Od dawna apeluję o to, co w tym wszystkim jest najważniejsze – o dialog. Wszystkie strony powinny wsłuchiwać się w siebie nawzajem. Twórcy prawa powinni uwzględniać stanowisko naukowców, dystrybutorów i konsumentów, stworzyć strategię i konsekwentnie ją wdrażać. Tylko w ten sposób uda się stworzyć w Polsce ekologiczny, nowoczesny i stabilny system energetyczny.


Zdjęcie: 77078109 © Mariusz Prusaczyk | Dreamstime.com